Najważniejsze zasada żywienia dzieci (nazywana złotą) bardzo jasno określa podział odpowiedzialności między opiekunem i dzieckiem jeśli chodzi o karmienie.
ZAPAMIĘTAJ:
RODZIC/OPIEKUN decyduje, CO dziecko zje, KIEDY i JAK jedzenie będzie podane. DZIECKO decyduje ILE zje i CZY w ogóle zje posiłek.
Ellyn Satter’s “Division of Responsibility in Feeding”.
Opiekun jest odpowiedzialny za to CO poda dziecku do jedzenia i JAK to jedzenie będzie przygotowane. Zadaniem opiekuna jest podawanie pokarmów, które są najlepsze dla dziecka i dostosowane do jego wieku.
Opiekun decyduje też o tym kiedy jest pora posiłku. Nie chodzi oczywiście o jakiś bardzo sztywny harmonogram i karmienie dziecka dokładnie co 3 godziny z zegarkiem w ręku. Natomiast zdecydowanie warto zadbać o regularność posiłków i odpowiednie odstępy między głównymi posiłkami (bez podjadania i słodkich napojów/soków pomiędzy). Czasami samo uregulowanie pór posiłków i wyeliminowanie przekąsek pomaga uporać się z problemem nie jedzenia u dzieci.
Natomiast to dziecko decyduje ile zje i czy w ogóle zje posiłek. To jest jego święte prawo.
Liczne badania pokazały, że dzieci potrafią same (o ile nie mają zaburzeń odżywiania), zgodnie ze swoją intuicją, regulować ilość i poniekąd również jakość zjadanego pokarmu. To znaczy, że potrafią wybierać w danym momencie to, czego ich organizm akurat potrzebuje. Oczywiście jest to możliwe tylko wtedy, gdy mają zapewniony na talerzu wybór spośród odpowiednich produktów.
Jeśli chodzi o jakość to rodzic jest za nią odpowiedzialny. Należy podawać dziecku zdrowe, wartościowe produkty, z różnych grup (węglowodany, białka, tłuszcze + warzywa i/lub owoce) i pozwolić zjeść z talerza to, co ono chce, a nie to, co nam się wydaje, że zjeść powinno. “Zjedz chociaż mięsko, resztę możesz zostawić” to bardzo często wypowiadane zdanie… powinno zniknąć z naszego języka raz na zawsze.
Uwaga! Małe pomidorki nie mogą być podawane niemowlętom i małym dzieciom tak jak na zdjęciu. Podane w całości są niebezpieczne. Należy je przekroić na połówki. Listę produktów bezpiecznych dla małych dzieci, do jedzenia rączkami ZNAJDZIESZ TUTAJ
Na pewno nigdy nie zmuszasz?
Mamy są czasem oburzone takim pytaniem. Ale to pytanie zawsze należy sobie zadać kiedy mamy do czynienia z dzieckiem, które nie chce jeść. Zmuszanie często rozumie się dosłownie jako wciskanie dzieciom jedzenia na siłę, ale to nie jedyna forma zmuszania.
Jest cała masa pozornie nieszkodliwych komunikatów, które płyną do dziecka w czasie jedzenia i które również należy traktować jak zmuszanie.
Jak często zdarza Ci się mówić którekolwiek z poniższych zdań?
- Jak nie zjesz to mamie będzie przykro (WZBUDZANIE POCZUCIA WINY)
- Jak zjesz cały obiadek to dostaniesz x (NAGRADZANIE)
- Nie dostaniesz słodyczy dopóki nie zjesz obiadu (SZANTAŻ)
- Nie odejdziesz od stołu dopóki nie zjesz obiadu (STRASZENIE)
- Jak nie zjesz to nie urośniesz/będziesz słaby/zemdlejesz (STRASZENIE)
- Nie zjadłeś obiadu, nie pójdziemy na plac zabaw… (KARANIE)
- Zobacz jak twój brat pięknie/szybko zjadł (PORÓWNYWANIE Z INNYMI DZIEĆMI)
- No proszę zjedz jeszcze 3 łyżki, za mamę, za tatę, za brata
Co do tego ostatniego to nie potrafię określić jednym słowem jaka to jest forma zmuszania, ale jak dla mnie chyba najgorsza ze wszystkich. Niestety bywa skuteczna. Ja sama pamiętam z dzieciństwa takie posiłki, że już bolał mnie brzuch, że już mi się ulewało, ale za tatusia zawsze zjadłam.
I czemu to miało służyć? Chyba poszerzaniu dziecięcego żołądka. Tylko po co? I dlaczego musiałam zjeść taką porcję jaka wydawała się odpowiednia mojej mamie, a nie taką jakiej potrzebowałam? Jeżeli to prawda, że z wczesnego dzieciństwa zapamiętujemy albo chwile bardzo szczęśliwe albo te traumatyczne to chyba musiała to być dla mnie trauma.
Jeśli zdarza Ci się takim, czy innym sposobem namawiać dziecko do jedzenia to zastanów się na spokojnie – o ile więcej wtedy zjada? Jedną łyżkę, dwie, maksymalnie trzy? Czy całe to proszenie i straszenie są w ogóle tego warte?
Czasami dziecko ulega i zjada te dodatkowe łyżki, o które opiekun prosi, a potem wymiotuje. To już jest bardzo wyraźny sygnał, że te nadprogramowe łyżki są wbrew woli i potrzebom dziecka. Organizm się buntuje. Takim nadmiernym namawianiem na dodatkowe łyżki możesz sprawić, że pora posiłków będzie się dziecku kojarzyła z czymś nieprzyjemnym i tym bardziej będzie odmawiało jedzenia. To dotyczy szczególnie małych dzieci.
A co jeśli dziecko zupełnie odmówi zjedzenia posiłku?
Dla wielu mam jest to sytuacja bardzo frustrująca. Często rzucają to, co zaplanowały i szykują kolejny posiłek. To błąd. To może spowodować, że sytuacja będzie się powtarzać co raz częściej, aż wpadniesz droga mamo w błędne koło. Dziecko szybko się nauczy, że jak odmówi posiłku to mama przygotuje mu coś innego – najczęściej to, co dziecko zawsze zjada, oby tylko coś zjadło. Na skutek takiego działania menu dziecka bardzo się zawęża (np. je tylko makaron i ziemniaki), a sytuacja staje się co raz bardziej frustrująca.
Jeżeli dziecko odmówi zjedzenia posiłku to nie szykuj mu na szybko alternatywy – ani w danej chwili, ani za pół godziny. Nie martw się, jeśli dziecko trochę się przegłodzi czy pominie jeden posiłek w ciągu dnia – NIC SIĘ NIE STANIE. Prawdopodobnie wówczas zje chętnie kolejny posiłek (jeśli w międzyczasie nie podasz przekąsek ani soków). Jeśli danego dnia dziecko zje za mało to zje więcej na drugi dzień. Organizm sam upomni się o swoje potrzeby, zatem SPOKOJNIE.
Zdarzają się wyjątki
Mam na myśli dzieci z zaburzeniami odżywiania, trudnościami z gryzieniem lub silną nadwrażliwością sensoryczną. One faktycznie potrzebują wsparcia terapeuty karmienia lub neurologopedy, często również dietetyka, ze względu na bardzo ubogą dietę.
Jeśli Twoje dziecko je bardzo wybiórczo lub z obrzydzeniem reaguje na niektóre produkty spożywcze, nie chce dotykać rączkami jedzenia to zdecydowanie poszukaj pomocy u specjalisty.
O przyczynach, dla których dzieci odmawiają jedzenia przeczytasz więcej TUTAJ.
Skutki zmuszania i nadmiernego namawiania
Zmuszanie i nadmierne namawianie dzieci do jedzenia często daje efekt odwrotny do zamierzonego.
Z takiego zmuszania często biorą się “niejadki” (nie lubię tego słowa, ale wiadomo, że chodzi o dzieci, które według rodziców zjadają za mało). A wywieranie presji na niejadkach, żeby coś zjadły, tylko pogarsza sprawę. Powstaje błędne koło.
Napięcie rodziców towarzyszące posiłkom jest doskonale wyczuwane nawet przez niemowlęta (które wydawałoby się, że nic nie rozumieją). Napięta atmosfera przy stole z pewnością nie zwiększa chęci przyjmowania pokarmu, tylko powoduje, że pora posiłku kojarzy się z czymś nieprzyjemnym. Są dzieci, które reagują płaczem już na sam widok łyżeczki. Są też takie, które zjadają wbrew swojej woli, a potem wymiotują. Na pewno nie chcesz tego dla swojego dziecka.
Czasami zmuszanie działa w drugą stronę i prowadzi do nadwagi. WHO alarmuje, że PRZEKARMIANIE NIEMOWLĄT i MAŁYCH DZIECI jest bardzo częstym BŁĘDEM!
Zmuszanie dziecka do jedzenia powoduje znaczące obniżenie umiejętności do samoregulacji. Co to oznacza? Dokładnie to, że pomimo pełnego żołądka dziecko je dalej, ignorując poczucie sytości. Przyzwyczaja się, że to normalne uczucie. To z kolei prowadzi do nadmiernej masy ciała teraz lub w przyszłości. .
Zmuszanie dzieci do jedzenia często prowadzi do zaburzeń odżywiania.
Nigdy nie zmuszaj dziecka do zjedzenia większej ilości niż ono chce, tylko dlatego, że wydaje Ci się, że zjadło za mało. Prawdopodobnie zjadło tyle, ile potrzebowało lub tyle, na ile miało ochotę. Jeśli nie dojadło tym razem to zje więcej w kolejnym posiłku lub kolejnego dnia i NIC SIĘ NIE STANIE. Naucz się ufać swojemu dziecku i jego instynktowi głodu. Ono samo najlepiej wie ile jedzenia potrzebuje.
Jaka powinna być wielkość porcji?
Porcje rekomendowane przez instytucje zajmujące się żywieniem dzieci, producentów mlek modyfikowanych czy dietetyków są porcjami uśrednionymi i jednakowymi dla wszystkich dzieci. Jednocześnie bardzo mocno podkreśla się, że dzieci są różne – jedne potrzebują znacznie mniej, a inne więcej niż porcja rekomendowana.
Porcje rekomendowane są po to, żeby opiekun wiedział orientacyjnie jaką porcję przygotować, ale należy zaakceptować, że dziecko nie chce zjeść całej porcji. A jeżeli po zjedzeniu całej porcji dziecko chce kontynuować posiłek to należy podać mu dokładkę.
Każde dziecko jest inne i należy zaakceptować spożycie w ramach jednego posiłku porcji większej lub mniejszej niż rekomendowana.
Z czasem każdy rodzic wie ile mniej więcej jego dziecko zjada objętościowo. Ale uwaga! To jaką objętość dziecko zje często zależy od gęstości odżywczej posiłku. Na przykład warzywka ze słoiczka, bez dodatku tłuszczu, mają znacznie niższą gęstość odżywczą i niższą wartość energetyczną (są bardziej rozcieńczone) niż drugie danie z rodzinnego stołu czyli mięsko + ziemniaki + warzywa z oliwą. Nie dziw się, że małe dziecko czasami zje z drugiego dania tyle co ptaszek i że po ukończeniu roczku objętościowo zje mniej niż zjadało ze słoiczka w pierwszym roku życia. To mu wystarcza. Pamiętaj też o tym, że w drugim roku życia dziecko nie rośnie już tak intensywnie jak w pierwszym i często zjada mniej, zgodnie ze swoimi potrzebami.
Jeśli chodzi o “niejadka” to zdecydowanie lepiej jest nałożyć na talerz mniej niż więcej. Za duża porcja może być dla dziecka przytłaczająca i potęgować niechęć do jedzenia posiłku.
Jak mogę się upewnić, że dziecko zjada odpowiednią dla siebie ilość?
Jednym ze sposobów na sprawdzenie, czy posiłki zapewniają zapotrzebowanie energetyczne małego dziecka, jest kontrolowanie przyrostów jego masy oraz długości na siatkach centylowych WHO.
Oczywiście masa ciała nie jest jedynym wskaźnikiem stanu odżywienia dziecka. O niedoborach składników odżywczych u małych dzieci i jak ich uniknąć będzie osobny artykuł. Natomiast z doświadczenia wiem, że rodzice najbardziej zamartwiają się o masę ciała, a siatki często pomagają im zachować spokój lub zidentyfikować, że dzieje się coś złego i że czas udać się do lekarza lub terapeuty karmienia.
Siatki centylowe znajdziesz w książeczce zdrowia swojego dziecka. O tym jak się nimi posługiwać przeczytasz TUTAJ.
Jeśli jesteś jeszcze na etapie rozszerzania diety dziecka lub dziecka poniżej drugiego roku życia, które nadal chętnie próbuje wszystko, co mu podasz to musisz wiedzieć, że ten stan nie będzie trwał długo i trzeba go dobrze wykorzystać – koniecznie przeczytaj o tym TUTAJ.
Przy okazji, serdecznie zapraszam Cię na mój bezpłatny mini kurs “Jak pomóc niejadkowi”. Zapisy tutaj: https://www.dziecizdrowoodzywione.pl/mini-kurs-o-niejadkach/
Jeśli uważasz ten artykuł za wartościowy – PODZIEL SIĘ.
Źródła naukowe:
- Taylor C., Emmet P. “Picky Eating in Children: Causes and Consequences” Proc Nutr Soc, 2019 May;78(2):161-169.
- Szajewska H., Horvath A., Rybak A., Socha P. „Karmienie piersią. Stanowisko Polskiego Towarzystwa Gastroenterologii, Hepatologii i Żywienia Dzieci”, Standardy Medyczne/Pediatria 2016, T. 13: 9-24.
- Szajewska H., Socha P., Horvath A. i wsp.: „Zasady żywienia zdrowych niemowląt. Zalecenia Polskiego Towarzystwa Gastroenterologii, Hepatologii i Żywienia Dzieci”, Standardy Medyczne/Pediatria 2014; 11: 321-338.
- „Żywienie i leczenie żywieniowe dzieci i młodzieży” pod redakcją Hanny Szajewskiej i Andrei Horvath, Warszawa 2017.
- https://www.ellynsatterinstitute.org/how-to-feed/the-division-of-responsibility-in-feeding/
Artykuł jest bardzo ciekawy. Ja przeszłam że stylu zmuszania do pobłażania. Podaję synowi 4-5 pokarmów do zjedzenia. Tłumacze mu że jemy po to żeby brzuszek był najedzony i żeby dostał witaminki. Teraz jeśli chodzi o jego podejście do tematu to jest ok. Od pół roku przestał się stresować posiłkami, do posiłku siada zazwyczaj uśmiechnięty. Ale ilość tych rzeczy które lubi jest bardzo malutka. Zawsze daje mu makaron/ryż/kaszę jaglaną+ zielony ogórek/papryka(te pierwsze dwa zestawy w 90% jest chętny zjeść) + jakieś dwie-trzy inne rzeczy. Czasami coś innego spróbuje ale zawsze wypluwa. Zazwyczaj zjada np makaron i paprykę i koniec. To jest jego obiad. Czasami zje jeden kawałek makaronu, do tego kilka plasterków ogórka i mówi że już nie jest głodny. Że brzuszek się najadł. Oczywiście wiemy że kłamie. I wtedy przychodzi za 10 min i płacze że jest głodny. Upomina się o coś innego, o suchy chleb. Mówi że jego brzuch obiadkiem już się najadł ale na chlebek ma jeszcze miejsce. Co powinnam wtedy zrobić? Mam go głodzić do kolacji? Zawsze daje mu coś innego. Bo kiedy przetrzymywałam go kiedyś przez dwa tygodnie do kolacji to nie dawało żadnego efektu. Jestem na prawdę zagubiona. Mam nadzieję że uda mi się zapisać na webinar, bo nie wiem czy finansowo damy radę, ale on jest bardzo przebiegły w tym jak wszystko obejść. Sama czasami nie wiem co mam mu odpowiedzieć. Ciągle zadaje sobie pytanie jak długo można to ciągnąć bez uszczerbku dla jego zdrowia…
Hej Elwira, mam kilka pytań:
1. jak duża jest przerwa między obiadem a kolacją do której ewentualnie trzeba by go było przetrzymać? 2-3 godziny?
2.Ile lat ma synek?
3.Jakie inne produkty akceptuje poza makaronem/ryżem/papryką i ogórkiem?
4. Czy jak synek siada do stołu to jest lekko głodny?
Webinar jest bezpłatny, warto się zapisać, żeby móc obejrzeć powtórkę – też bezpłatnie – środa 24.02. o godzinie 21 na Facebooku.