Jeżeli swoim wczorajszym wpisem o azotynach odebrałam komuś przyjemność z jedzenia szynki to dziś pragnę to trochę naprawić 🙂
Znalazło się kilka pozycji z poprawnym składem – bez azotanów, azotynów i innych niekorzystnych dodatków. Produkty te mają wyższą cenę niż “standardowe” i bardzo krótki termin przydatności, bo około tygodnia (właśnie dlatego, że nie mają konserwantów).
Wczoraj w Lidlu zakupiłam PIKOK Pure. Czasami produkty tej serii można spotkać w bardzo dobrej cenie -50% na takiej półce z produktami, którym właśnie się kończy okres przydatności. Wpisuje się to w trend zero waste 🙂 i zachęcam wszystkich, żeby z tej opcji korzystać skoro i tak zamierzacie kupić wędlinę.
Pikok pure parówki skład: mięso wieprzowe z szynki, sól, glukoza, przyprawy, ekstrakty przypraw, białko wieprzowe kolagenowe, naturalne aromaty, acerola w proszku.
Pikok pure filet z indyka skład: mięso z fileta z piersi indyka, skrobia ziemniaczana, sól, przyprawy, aromaty, glukoza, sok z pietruszki i pora, acerola w proszku.
Prawda, że jak na wędliny to skład przyzwoity? Acerola to dobry składnik – owoc o silnych właściwościach przeciwutleniających, pewnie poniekąd zabezpiecza produkt.
Ale żeby nie było, że jestem wysłannikiem LIDLA to znalazłam jeszcze inne wędliny bez azotynów. Jest cała seria produktów Sokołów Naturrino bez azotynów. Sama jeszcze ich nie spotkałam, ale podobno są dostępne w sieciach Stokrotka, Selgros, Makro.
Biedronka też posiada serię Kraina Wędlin Nature. Oto parówki:
Żeby tylko nie było, że zachęcam do jedzenia wędlin i parówek. Tak jak pisałam TUTAJ, mięso należy spożywać nie częściej niż trzy razy w tygodniu, a mięso czerwone (wołowina, wieprzowina) najlepiej tylko raz w tygodniu. Fajnie, że istnieją takie produkty z lepszym składem, ale zwróćcie uwagę, że niestety nie wiemy nic o pochodzeniu mięsa użytego do ich wyrobu. Myślę, że dobrym rozwiązaniem jest zakup wędlin na wagę w sklepach ekologicznych. Takie wędliny albo nie mają azotynów, albo mają ich znacznie mniej niż standardowe.
Najlepiej oczywiście samemu upiec wędlinę – filet z indyka, schab, szynkę, wystarczy obtoczyć w ulubionych ziołach (lub jeśli wolicie bardziej wyraziste to potrzymać w ziołowej marynacie przez noc w lodówce). Potem tylko zamykamy takie mięso w rękawie do pieczenia (trzeba ten rękaw podziurkować) i pieczemy około godziny lub trochę dłużej. To proste, trzeba to tylko trochę wcześniej zaplanować…
EDIT 06.11.2019 Spróbowałam wczoraj parówek PIKOK Pure, bo kończył im się termin przydatności do spożycia, no i niestety ten poziom słoności jest dla mnie nie do przyjęcia. Sól też pełni tutaj rolę naturalnego konserwantu. Wcale nie jest jej więcej niż w innych parówkach bo 2,3 g soli w 100 g produktu, ale jakoś wyjątkowo mocno wybija się smak słony w tych parówkach, a może to kwestia mojego odzwyczajenia od słonego smaku.
Podsumowując: 2 parówki zawierają tyle soli, co połowa dzienniej dawki soli jaką powinniśmy spożywać. Po raz kolejny nasuwa się wniosek, że najlepiej spożywać żywność niskoprzetworzoną, a niestety parówki się do takiej nie zaliczają, niezależnie czy z azotynami, czy bez.
Teraz jeszcze w żabkach goodvalley ma b.fajne składy, parowki, szanka w plasrtach i szynka w całości do pokrojenia 🙂
pozdrawiam:)
Wszystko się zgadza, ale:
co kryje się pod pojęciem “sól” w wędlinach? Dlaczego nie stoi “sól spożywcza”, czy “chlorek sodu”. W tym miejscu podejrzewam oszustwo na wielką skalę, bo jak uzyskać piękną, różową barwę wędliny bez dodania tzw. peklówki/E250/azotynu sodu?
Bardzo proszę o wyjaśnienie, może niepotrzebnie się martwię?